Nazwa forum

Opis forum


#1 2012-07-23 01:15:26

 Steiner

Administrator

Skąd: Zgierz
Zarejestrowany: 2012-07-22
Posty: 9
Punktów :   
WWW

Zombie Apokalipsa

W ostatniej chwili Steiner przeładowała dubeltówkę i wymierzyła prosto w makabrycznie wyszczerzoną twarz mężczyzny w drelichowych ciuchach roboczych. Chlupnęła krew i szczątki mózgu, zombie bezwładnie padło na ziemię, tuż obok dystrybutora paliw. Dziewczyna westchnęła z ulgą, otarła z twarzy posokę i rozejrzała się w około. Tak, to było ostatnie monstrum. Cieć przy dystrybutorze, kasjer, urocza starsza para w pierdzącym trabancie. Najdłużej bronił się cieć, był całkiem sprytny, jak na umarlaka, o ile można zombie posądzić o spryt. Prędzej o instynkt. Pierwszy padł kasjer, który wyskoczył na nią zza lady, rozpryskując wokół ślinę i ropną wydzielinę. Steiner, nauczona poprzednimi doświadczeniami, zabrała ze sobą niezawodną dwururkę i zrobiła z niej użytek. Stacja paliw to było trzecie miejsce, w którym spotkała chodzące trupy, zdążyła się już wyrobić.
Cofnęła się do sklepiku, przeskoczyła nad zwłokami rozciągniętymi na brudnej posadzce, sięgnęła z półki paczkę marlboro oraz żelki - misie. Niespiesznie, paląc papierosa, wróciła do swojego chevroleta impali, skończyła spokojnie tankować, nie zważając na zakaz palenia wiszący na dystrybutorze. Poklepała swój ukochany samochód i zasiadła za kółkiem, ruszyła dalej w trasę.
Zaczęło się niedawno, ale już pochłonęło miliony ofiar. Wirus? Broń biologiczna? Zaklęcia nekromanckie? Steiner nie miała bladego pojęcia, skąd wzięły się zombiaki, nie zadawała z resztą pytań. Westchnęła ciężko i próbowała wychwycić stacje radiową - znalazła tylko denerwujące szumy i piski.
W pewnym momencie wsunęła na głowę czarne okulary pilotki, zwolniła nieco. Zauważyła, że ktoś stoi na trasie, macha rękoma. Zombie? Cudownie ocalały? Postanowiła zaryzykować i zatrzymać się...


Jestem komunikatywny jak noga od stołu.

Offline

 

#2 2012-07-23 10:28:17

Dan Sorensen

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 2
Punktów :   

Re: Zombie Apokalipsa

Stary dobry prezent od mamy ... rodzicielka widziała co robi dając Danowi tą starą rodzinną pamiątkę. Topór o niemalże dwumetrowym drzewcu i obusiecznym ostrzem sprawdzał się doskonale w walce z zombie czy czymkowliek były te niemrawe istoty.
Co prawda nie miał wprawy we władaniu tego typu bronią ale chyba nie będzie miał wyboru...szczególnie, że nic dookoła nie wyglądało na dobrej jakości broń.
Wyciągnął ostrze ze zwłok martwego brata i oparł się o topór ciężko oddychając. Zmachał się, wylał z siebie całą złość jaką żywił do Berwalda za to co działo się w dzieciństwie.
Odetchnąwszy ruszył do okna by sprawdzić czy jest tego paskudztwa więcej.
Kurwa... pomyślał gdy zobaczył, że to coś dotknęło nie tylko jego brata. Przez twarz przebiegł mu lekki uśmieszek. Teraz mógł napatrzeć się na krew do woli. Nie wiedział czemu tak to na niego działa. On po prostu uwielbiał jej zapach, kolor, konsystencję...wszytsko.Nie, nie. Nie był jakims szaleńcem czy cos w tym stylu. Miotały nim czasami prymitywne odruchy i tyle.
Zerknął na zwłoki Berwalda i westchnął. To nie była ta sama krew co zwykłego człowieka, ta była jakaś...brudna. Mimo to zebrało mu sie na jedzenie toteż ruszył na dół do kuchni i naszykował miskę i platki. Otworzył lodówkę w poszukiwaniu mleka.
-Nie ma mleka? Kurwa...płatki z wódką...

Offline

 

#3 2012-07-23 16:22:12

Wodzu

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 3
Punktów :   

Re: Zombie Apokalipsa

ciemną alejką szła pogwizdując pewna postać.
-Cholera dlaczego ja to robię?! Jeszcze zwrócę na siebię Ich uwagę, aaa - złajał sam siebie Eryk. Nie da się ukryć, że mimo wyglądu tywardziela - niewiele miał z nim wspólnego, wydawał się duży ale czy był silny ? Sam w to nie wierzył, chociaż biorąc pod uwagę, że jeszcze żył a do najszybszych się nie zaliczał... generalnie stwierdzenie doskonała kondycja było mu bardzo dalekie... Ale jedno zgadzało się bez wątpienia, do odważnych nie należał a świat który go otaczał, cóż najlepiej oddaje to zawartość koszyka który pchał, prócz jedzenia i picia było tam sporo szarych rolek. Spotkania z Tym czymś nie były najłatwiejsze dla jego żoładka, niestety. Nagle gdzieś rozległy się strzały
- Idiota - burnkął do siebie - broń palna no po prostu idiotyzm, przecież ściągnie do siebie wszystko co się szwęda do okoła.
Sam na zakupach trzymał swoją pieszczochę jak lubił ją nazywać. Topór katowski, ozdoba do pokoju, z której się wszyscy śmali swego czasu, że pieniądze w błoto wywalone, że co z tym zrobisz itp. Koniec końców dzięki tej "ozdobie" to on mógł się teraz śmiać w przeciwieńśtwie do reszty która co najwyżej mogła buczeć goniąc za jeszcze pozostałym żywym mózgiem. Pierwsze spotkanie to był szok, jego ojciec zaczął się w nocy dobijać do drzwi, i to nie bynajmniej żeby powiedzieć zapomniane dobranoc. Cały czas ma mieszane uczucia jak o tym pomyśli i tak go nie lubił ale jednak. Jego rozmyślania coś przerwało z kierunku przeciwnego od strzałów było słychać Ich, i było Ich na prawdę sporo.
- pięknie, złapał topór jakieś pierdoly które mu się nawinęły do ręki, wsadził do plecaka i w nogi, jedynym kierunkiem był ten z którego nadeszły strzały. Było cwiczyć, było ćwiczyć - myślał biegnąc.
wypadł na drogę, pogoń była blisko, już miał zacząćbiec dalej gdy coś go oślepiło, nie myśląc stał w miejscu machając z nadzieją, że dane mu będzie jeszcze pożyć.

Ostatnio edytowany przez Wodzu (2012-07-23 16:32:22)

Offline

 

#4 2012-07-23 16:38:27

 Steiner

Administrator

Skąd: Zgierz
Zarejestrowany: 2012-07-22
Posty: 9
Punktów :   
WWW

Re: Zombie Apokalipsa

Tajemnicza postać wbiegła wprost na trasę, zamachała rękoma. Steiner z całych sił nacisnęła hamulec, aż zapiszczało. Wychyliła się zza szyby i gniewnie spojrzała na wysokiego blondyna z załadowanym po same brzegi plecakiem.
-Życie ci niemiłe?! Biegać po autostradzie?! - dopiero po chwili doszła do wniosku, że podczas obecnego kryzysu bieganie po autostradzie jest tak samo bezpieczne jak jeżdżenie ścieżką rowerową na hulajnodze. Nie miał już kto zasuwać 190 kilometrów na godzinę po szosie, jedyne auto, jakie minęła, należało do zdziadziałych zombie. I był to smrodzący trabant, który wyciągał maksymalnie 60 na godzinę. Z górki.
Steiner spojrzała uważnie na blondyna, który co rusz spoglądał  za siebie, jakby coś go goniło.
-Eeee... może cię podwieźć?
Autostopowicz przyjął propozycję z radosnym bananem na gębie. Wskoczył na przednie siedzenie, ułożył sobie na kolanach swój ochlapany posoką topór katowski. Steiner spoglądała na broń z wysoko uniesionymi brwiami. On z kolei spojrzał na leżącą na tylnim siedzeniu dwururkę.
-To ty jesteś tym debilem od strzałów? Dogrzało ci? Przecież zwabiasz tym resztę?!
-Lubię huk i rozbryzgane mięcho - odszczeknęła się i z naburmuszoną miną odpaliła znowu silnik. -Nie nazywaj mnie debilem.
Oboje spojrzeli przed siebie, na biegnące w ich kierunku stadko zombie. Steiner ponownie nasunęła okulary na nos i zdusiła gaz.
-Grałeś kiedyś w Carmagedon? - zapytała retorycznie swojego nowego kompana i ruszyła z piskiem opon na rozjuszone zombie.


Jestem komunikatywny jak noga od stołu.

Offline

 

#5 2012-07-23 17:04:55

Wodzu

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 3
Punktów :   

Re: Zombie Apokalipsa

-Jestem Erick a Ty ruda blond diablico - zapytał dławiąc śmiech
-Steiner i nic Ci do moich włosów - rzuciła zła
Auto wpadło na pierwszego z zombie i mocno podleciało do góry gdy jedna połowa wpadła pod samochód a górna runeła na szybę...
- Cóż pancerna to ona raczej nie jest - Stwierdził blednący Eryk
- A masz prawko, że jesteś taki mądry - naskoczyła Steiner ale juz mniej pewnym niż wczesniej tonem.
W tak zwanym międzyczsie Chevrolet przejechał jeszcze trzech truposzy, to co dobiegało z pod auta nie było dźwiękiem relaksacynjym, oj nie. Cóś łomotało, trzeszczało, auto podskakiwało coraz bardziej a za każdym razem Eryk obijał głową w dach
- Jesteś po naszej czy po ich stronie że im dziure w dachu robisz - Steiner starała się odstresować.
- Jesteś pewna, że to auto nadaje się do taranowania tłumu - rzucił w odpowiedzi coraz bardziej blady Eryk.
I miał rację, że bladł. Auto strasznie zwolniło kończyny wkręcały się w koła, pęknięcie na szybie było coraz większe i mniej pewnie wyglądało, fakt faktem że tłum już się kończył i zaraz mieli z niego wyjechać, lecz auto jechało coraz wolniej i głośniej stękało z każdym metrem

Offline

 

#6 2012-07-23 17:16:38

 Steiner

Administrator

Skąd: Zgierz
Zarejestrowany: 2012-07-22
Posty: 9
Punktów :   
WWW

Re: Zombie Apokalipsa

-Nieeee, moja Impala! Mój skarb, moje słoneczko! Co ja najlepszego zrobiłam! - lamentowała rudowłosa, obejmując kierownicę. Erick spoglądał na nią co najmniej zaskoczony.
-Yyy... dobrze się czujesz?
-Moje autko, mój skarb... - jęknęła w odpowiedzi. -Skurwysyny, ja wam dam!
Jak wściekła kocica rzuciła się na tylne siedzenie po swoją niezawodną dubeltówkę i wyskoczyła na zewnątrz. Pobladły blondyn odprowadził ją wzrokiem.
-Przecież sama wjechała w nich?! O co jej chodzi?!- nie potrafił ogarnąć żelaznej kobiecej logiki.
Steiner załadowała broń i strzeliła w czołgające się zombie o pogruchotanych kościach. Mózg ochlapał jej czubki świeżo pastowanych glanów.
Erick przez chwilę walczył sam ze sobą, wreszcie, mrucząc pod nosem bardzo niedyplomatyczne słowa, skoczył za nią, ściskając w dłoniach trzon swojego topora. Z iście wikingowskim okrzykiem rzucił się na niedobitki umarlaków. Po krótkiej wymianie ciosów i strzałów zakończyli dobijanie rannych. Cofnęli się do Chevroleta i przyjrzeli mu się z troską.
-Moje kochanie - Steiner dopadła do maski i przytuliła się do samochodu. -Mamusia więcej nie da ci zrobić krzywdy, to był ostatni raz...
Erick wyciągnął spod podwozia pogruchotaną, wyrwaną rękę zombiaka i z obrzydzeniem rzucił ją na siebie. Dziewczyna otworzyła maskę, z silnika wydobył się kłębek siwego dymu.
-Zatarłam silnik. Impala znowu do remontu. Trzeci raz w tym miesiącu! - fuknęła zła. -Pieprzona zombie apokalipsa, nie wyrabiam już z rachunkami za warsztat!
-Pozwól, że przypomnę, ale 3/4 ludzkości zamieniło się w zombie, zapewne gdzieś znajduje się warsztat z zombie mechanikiem, wystarczy skurwiela ubić i po sprawie. Narzędzia do dyspozycji. O ile znasz się na tym.
-Znam, jestem córką mechanika. Sorry, chłopie, ale będziemy musieli pchać samochód. Do najbliższego warsztatu, naprzód marsz!


Jestem komunikatywny jak noga od stołu.

Offline

 

#7 2012-07-23 17:31:06

Wodzu

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 3
Punktów :   

Re: Zombie Apokalipsa

Było zakupy przełożyć na jutro - myślał Eryk, tyle korzyści, dalejbym siedział w swoim bezpiecznym obwarowanym mieszkaniu, byłoby mi ciepło, odpoczywałbym sobie przechodząc koleny poziom w jakiejś grze ciągnąc na prądzie który jeszcze szedł do tego mia
- znowu się ociągasz, pchaj!! - fuknęła po raz kolejny Steiner - sądzisz, że nie widzę i nie czuję, że znowu udajesz
- to nie moja wina - oburknął - nie ja prowadziłem, o świetnie i do tego zaczyna padać no super po prostu.
- co za patentowany, kompletny - i nagle Bum strzeliła w jednego z zimnych który wyszedł z uliczki.
- Ciebie kompletnie pogrzało -wysyczał blondyn - masz bigos zamiast mózgu ?!? Mówiłem, nie strzelaj, przestań nie w mieście gdzie jesteśmy zdani na własne nogi, umrzemy przez Ciebie - zaczął panikować
- Ojtam ojtam, w ogóle z ciebie to jakaś ciota nie facet, krzyczysz, piszczysz, narzekasz - Bum z drugiej lufy w kolejnego zimnego
- Wiesz, że ich zwabiasz, ściągasz, że będzie ich przychodzić więcej i więcej przez twoją głupote!!!
- Wiesz, że krzyczysz teraz tak głośno jak ja strzelam odparła z uśmiechem, ale od razu zszedł jej z ust gdy spojrzała na swoje auto - moje maleństwo
Szli przez dobre 15 minut, w okół było w miare spokojnie, nic nie wyszło na nich, nikogo nie spotkali, ale warsztatu tez nie udało się znaleźć, jak na złość. Kolejne 15 minu upłyneło w ciszy, Eryk myślał żeby dać dyla i żyć na własną ręke znowu, Steiner zatopiła się w świat marzeń gdzie każdego z zombie który chocy zarysował jej auto ginął na 10000 sposobów.
- Zbliżamy się do centrum, trzeba będzie skręcić odparł jak zwykle napędzany strachem, a przez to w miarę trzeźwo myślący Eryk - Zresztą robi się coraz ciemniej, dobrze byłoby się zatrzymać gdzieś, zabiezpieczyć, przenocować.
- Zastanawiam się kto tu jest babą - rzuciła zła, że wyrwano ją ze świata marzeń

Offline

 

#8 2012-07-23 18:03:46

 Steiner

Administrator

Skąd: Zgierz
Zarejestrowany: 2012-07-22
Posty: 9
Punktów :   
WWW

Re: Zombie Apokalipsa

Miała coś niebezpiecznego w małych, kaprawych oczkach, aż Eryk wzdrygnął się. Rozejrzał się i wskazał ręką na krzywy szyld na końcu uliczki.
-Warsztat! Tam, widzisz napis!? - wskazał ręką -Warsztat u Eda Menela!
-Alleluja, kurwa, Gwiazdka przyszła pół roku wcześniej!
Wielkie, blaszane, pogięte wrota zamykane były na pordzewiały łańcuch krowiak i wielką kłódkę. Ten wymyślny system antywłamaniowy nie stanowił problemu dla erykowego topora, resztkami sił wtoczyli autko do środka. Steiner rozejrzała się po ścianach w poszukiwaniu jakiegoś włącznika światła, ale naskoczył na nią blodyn.
-Zdurniałaś, farbowana blondyno!? Światło zwabi tu zimnych!
-Matko Bosko częstochowsko, o borze szumijący, Thorze Gromowładny, jakiś ty upierdliwy! Robiłeś doktorat z zombie surwiwalu czy co?! Niech ci będzie, będę sobie robotę oświetlać ekranem komórki!
Zajęła się swoją robotą, a Eryk czujnie rozejrzał się po wnętrzu warsztatu samochodowego. Nie dziwił się, że szyld głosił takiego, a nie innego właściciela. Pomieszczenie ozdobione było zabójczą ilością pustych butelek po piwie oraz tanim jabcoku. Ed Menel musiał mieć wątrobę ze stali.
-Ach, zapach oleju silnikowego - westchnęła z rozkoszą Steiner, sztachając się oleistą substancją. Eryk popukał się w czoło, po czym oboje zabrali się do roboty. On zajął się obstawianiem wejść, barykadowaniem najmniejszych dziur, przygotowywaniem pułapek, ona grzebała w silniku. Pracowali w ciszy. Nagle oboje drgnęli, w ciemnościach rozległo się szuranie, brzdęk butelek. Eryk i Steiner zezowali  na siebie.
-Um... Ed Menel?


Jestem komunikatywny jak noga od stołu.

Offline

 

#9 2012-07-23 22:18:16

Dan Sorensen

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 2
Punktów :   

Re: Zombie Apokalipsa

Wybiegł z domu widząc jak zapełniają go zombiaki. No skąd miał wiedzieć, że te truposze są nawet w jego piwnicy?! Co prawda urąbał im głowy ale ich było więcej i więcej a on, mimo swojej wyjątkowej wytrzymałości miał limity sił. Stał przed rodzinnym domem z kanistrem benzyny w lewej dłoni i toporem w prawej. Nie wiedział co robić...nie miał przecież gdzie pójść...ale z drugiej strony mógł sobie tym uratować życie. Ogień zwabi tych młotów a on się gdzieś zaszyje i odczeka parę dni. Nie miał innego planu, nie wiedział co innego robić.
Obleciał dom rozlewając benzynę za sobą. Resztę wylał na ganku i sięgnął ręką do kieszeni. Wyjął z niej starą, ozdobną zapalniczkę ze srebra. Pamiatka po ojcu, którego nigdy nie widział. Nacisnął jej spust i posłał wątły płomień na mokre deski przedsionka domu. Ogień zajał się resztą, powoli ogarniał budynek, wpierw znacząc drogę benzyny, potem trawił to co łatwiejsze do pożarcia.
Dan stał tam ze wspomnieniami w głowie. Blask ognia wesoło tańczył w odbiciu jego błękitnych oczu. Wpatrywał się w wysoki płomień niszczący dom, w którym przeżył większośc egzystencji.
Pokontemplowałby dłużej ale słyszał szuranie niewładnych kończyn. Wiedział, że to te ścierwa lgną do światła....jak ćmy, których nienawidził. Uniósł zostawiony na asfalcie topór i pospiesznym krokiem  ruszył w kierunku, który wydawał mu się bezpieczny...tylko wydawał

Offline

 

#10 2012-07-24 02:15:46

Gemma

Użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-23
Posty: 1
Punktów :   

Re: Zombie Apokalipsa

Dziwne czasy nastał, a ujrzenie dwóch osób pchających Chevroleta było jak komedia w świecie ogólnego dramatu. Hałas, który z sobą nieśli powodował podekscytowanie w postaci ukrytej w mroku. Ruda dziewczyna jakby nic sobie nie robiła z możliwego niebezpieczeństwa, które groziło im od strony umarlaków. Strzelała do nich z dwururki jakby nigdy nic. „Za duży hałas, ona za dużo hałasuje  i to go zwabi.” tylko takie myśli przemykały przez głowę obserwatora.  Siedząc spokojnie na dachu budynku rozglądał się po okolicy. Umarlaków w sumie nie było juz dużo w tej dzielnicy, ale nie potrzebne światła i dogłosy przyciągały ich jak ćmy do ognia.  Warsztat do, którego zmierzała para nie bym bezpiecznym miejscem i ukrywająca się postać dobrze o tym wie dzieła. Już trzy dni polowała na tego umarlaka ale nic go nie skusiło do wyjścia, a teraz pojawiła się wyśmienita okazja. Okrutny uśmiech pojawił się na twarzy obserwatora, choć nie miał w zwyczaju wystawiać innych na przynętę, to nie mógł przepuścić takiej okazji. Czekając cierpliwie, jak łowca na swoja zdobycz, zaczepił strzale o cięciwę i przez lupkę zamocowana do compounda czekał na dogodny moment do strzału.

Ostatnio edytowany przez Gemma (2012-07-24 02:20:22)

Offline

 

#11 2012-07-24 18:47:06

 Steiner

Administrator

Skąd: Zgierz
Zarejestrowany: 2012-07-22
Posty: 9
Punktów :   
WWW

Re: Zombie Apokalipsa

Eryk i Steiner wpatrywali się w ciemności, nasłuchując szmerów. Obojgu zimny pot spłynął po plecach. Zuchwałej rudowłosej dziewczynie zaczęły drżeć kolana, mimo to zrobiła cichy krok i przysunęła się w stronę stolika z narzędziami. Błyskawicznie chwyciła za palnik acetylowy, odkręciła znajdującą się obok butlę z gazem. Buchnął płomień.
-Chodź tu, zdechły skurwysynie! - wrzasnęła jak dzika.
Eryk tylko jęknął i odskoczył na bezpieczną odległość. Niezrównoważona farbowana blondynka plus ogień nie wróżyło niczego dobrego, zważywszy, że machała palnikiem jak oszalała koło butli z rozpuszczalnikami.
Ogień oświetlił pomieszczenie, z kąta wysnuła się sinoczerwona paskudna gęba, z głębokimi, gnijącymi ranami na policzkach, w których pełzły tłuste, białe robale, wżerające się w ciało zombie. Dziewczyna wrzasnęła z obrzydzenia, Eryk poczuł, jak zbiera mu się na mdłości. W momencie, gdy umarlak miał atakować, coś świsnęło, rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Po chwili wpatrywali się w zombie, któremu z oczodołu wystawała metalowa strzała zakończona różową lotką. Zombie wycharczał coś niezrozumiałego i padł jak długi. Eryk nie czekał na oklaski, skoczył ze swoim toporem i odrąbał łeb truposzowi.
-Strzała? Jakim cudem? Kto? - pytał retorycznie powietrze, zerkając na wybitą szybę, przez którą wleciała strzała.
W gorącej wodzie kąpana Steiner wyskoczyła jak z procy, rozwarła blaszane wrota i wyskoczyła na zewnątrz.
-Kto strzelał?! No kto?! Wyłaź, pokaż się!
Eryk skoczył za nią, chwycił i zakneblował jej jadaczkę. Kto wie, co jeszcze czyhało na nich w mroku?


Jestem komunikatywny jak noga od stołu.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.yurots.pun.pl www.figodesign.pun.pl www.hautecouture.pun.pl www.anty-bieber-dabrowa.pun.pl www.onemanarmyrom.pun.pl